Książkowo 01
Pan Henryk Mandelbaum mieszkał „po sąsiedzku”, w Gliwicach. Nigdy się̨ z nim nie spotkałam, choć chciałam wysłuchać́ jego historii… Z pewnych względów nie byłam jednak na to w tamtym czasie gotowa. Nie zdążyłam. Henryk Mandelbaum odszedł w 2008 roku.
Mówiono o nim zawsze, że to człowiek… specyficzny (tak, tego określenia używano), ale niezwykle otwarty. Nie bał się̨ wracać́ do swoich obozowych koszmarów i otwarcie, szczerze opowiadać o tym, co robił i widział. Pan Mandelbaum występował w licznych filmach dokumentalnych, chętnie rozmawiał z historykami, młodzieżą i innymi osobami, które chciały posłuchać o jego przeżyciach. Tak właśnie powstała niniejsza książka. Pan Mandelbaum opowiedział w niej o całym swoim życiu. O dzieciństwie i młodości, o okupacji i prześladowaniach, o pobycie w obozie Auschwitz i „pracy”, do której był tam zmuszany, a potem – o wyzwoleniu i swoich powojennych losach.
Pan Mandelbaum nigdy nie miał problemu z opowiadaniem o sprawach trudnych i czasem do dziś kontrowersyjnych. Mówił o tym wprost, otwarcie, tak zwyczajnie. I o tym wszystkim traktuje książka „Ja z krematorium Auschwitz”.
Gdy byłem w Sonderkommando, obmyśliłem sobie taki mały testament, że jeśli przeżyję, to będę̨ o tym mówił. Aby więcej takiej tragedii nie było.
Jeden komentarz
Nicnieczytam
Wstrząsająca lektura.