Idzie wariat ulicą 01
Pomysł na ten komiks wziął się stąd, że czytając opinie o pewnej poradni (w której sama przez jakiś czas się leczyłam) znalazłam komentarze typu „panie w rejestracji śmieją się z pacjentów”. Ze mnie wprawdzie nikt się tam nie śmiał (chyba? może? XD), no ale… wiadomo. Ludzie są różni, mają swoje jazdy i na pewne opinie trzeba po prostu wziąć poprawkę.
Druga sprawa jest taka, że dawniej wolałam wmówić sobie, że mi się uroiło, a nawet że słyszę głosy, niż że faktycznie ktoś mnie komentuje albo się ze mnie naśmiewa. A to się niestety naprawdę zdarzało i to bardzo często. Tak, nic tak nie boli w dupę zakompleksionych kolesiów, jak kobieta, która nie spełnia określonych norm.
Potem był bardzo długi okres, że bez słuchawek w ogóle nie wychodziłam z domu. Trasa na nogach, komunikacja miejska, nieważne, słuchawki musiały być. Ale z wynikami tej domowej terapii bywało różnie… Wydawało mi się, że cały tramwaj rozprawia na mój temat i tak dalej.
Teraz od trzech lat nie korzystam już w ogóle z komunikacji miejskiej, a w praktycznie każdym wyjściu towarzyszy mi mój partner. Nazywa się Miś nie bez powodu – to facet, który ma posturę niedźwiedzia. Dało mi to dużo pewności siebie, a resztę zrobiła prawdziwa terapia. Nie mam już żadnych objawów psychotycznych, a w razie sytuacji konfliktowych zamiast uciekać z podkulonym ogonem i płakać, zachowuję się adekwatnie do sytuacji. Pierwszy przełom nastąpił późną wiosną, kiedy napyskowałam niemiłemu pracownikowi Żabki (on zaczął). Zdecydowanie lepiej się teraz ze sobą czuję i co ciekawe – nie mam już fobii społecznej. :)