Książkowo – „Znajduję się w sercu piekła”
„To ciemna noc jest moim przyjacielem, płacz i krzyk to mój śpiew, ogień ofiar to moje światło, atmosfera śmierci to mój aromat, piekło jest moim domem”
Przed Wami książka niezwykła i trudna. Dla mnie bardzo osobista, bardzo ważna.
Załmen Gradowski był więźniem Auschwitz zmuszonym do pracy w Sonderkommando, czyli – grupie roboczej żydowskich więźniów zmuszonej przez Niemców do pracy w krematoriach. W sercu piekła – takim prawdziwym, nie z ludowych opowieści – Gradowski przebywał 17 miesięcy. Niemcy zamordowali całą jego rodzinę, a i on sam nie doczekał wyzwolenia – zginął najprawdopodobniej 7 października 1944 roku. Ale coś po nim pozostało. Kilka skrzętnie zapisanych zeszytów, zakopanych w ziemi przy krematorium. Bo grupka więźniów z Sonderkommando pisała tak zwane tajne notatki – z narażeniem życia opisywali wszystkie zbrodnie, które widzieli codziennie w niebywałych ilościach na własne oczy. Swoje rękopisy starannie ukryli. Nie wiadomo ile dokładnie powstało tych rękopisów, ale pewna część została odnaleziona po wojnie i ocalona. A potem opublikowana, jak notatki Załmena Gradowskiego (oraz inne, autorstwa innych więźniów z Sonderkommando, zawarte w książce pt. „Wśród koszmarnej zbrodni” oraz „Zapiski Marcela Nadjariego 3 listopada 1944 roku. Konserwacja i odczytywanie techniką obrazowania multispektralnego”, w tej drugiej przeczytacie sporo o aspektach technicznych konserwacji takich objektów).
Zapiski Załmena Gradowskiego to książka, która wymaga od czytelnika posiadania dużej wiedzy, ogromnej ilości zrozumienia, otwartości i, przepraszam za dosadność, również mózgu. Fanki i fani literatury typu „Spowiedź taksówkarza twojej starej z Auschwitz” niestety uznają ją za nudną, nieciekawą i niezrozumiałą.
To książka o ogromnym bólu, tęsknocie, gniewie, strachu, odwadze, żałobie i… wielkiej empatii oraz miłości. Pisana w samym sercu piekła.