Z moim komiksowym ziomeczkiem Osłem znamy się ze dwadzieścia lat. 2005, Losux, Bitwy Komiksowe, Forum Bitew Komiksowych, Polskie Centrum Webkomiksu… Gimby nie znajo.
Z Osłem zawsze mieliśmy – i wciąż mamy – wiele wspólnych tematów, także do narzekania. Jeden z nich jest taki, że prace osób takich jak my, które wkładają w rysowanie jakiś talent i wysiłek, przechodzą bez echa. Natomiast niektórzy są sławnymi i popularnymi artystami, ale bynajmniej nie ze względu na swój talent czy osiągnięcia, tylko ze względu na znajomości lub wpasowywanie się w modne trendy.
Wbijamy wtedy na Discorda i marudzimy jak stare baby. Że może gdybyśmy mieli znajomości. Albo byli niebieskowłosymi osobami bliżej nieokreślonej płci z zaimkami coś/tam. Albo mieli skilla kserokopiarki. Albo mieli autyzm, a nie to co ja, jakaś totalnie niemodna, wujowa schizotypia, dajcie spokój, nikt nawet nie wie co to jest! No i tak zrzędzimy. :) Myślcie o tym co chcecie – już się nie raz dowiedzieliśmy, że nikt nam nie każe kupować/czytać danych tytułów, albo że jesteśmy zazdrośni o lajki (to ostatnie padło kiedy komentowaliśmy wyświechtany do porzygu temat pasków komiksowych w stylu “nie chcę do pracy, tylko kocyk mnie rozumie”).
Ok. O ile Osioł ma pewne ambicje i aspiracje, tak ja porzuciłam je w imię luzu i czystej radości tworzenia. U mnie problem sięgał DUŻO głębiej, niż w byciu zazdrosnym – zainteresowanych odsyłam tutaj.
No niestety, nie jestem fajna, nie jestem popularna i nie rysuję modnego gówna dla miliardowej publiczności much, ale przynajmniej żyję w pełnej zgodzie ze sobą i uczę się, że nic nie muszę. I że liczy się moja frajda, a nie lajki albo popularność.
ps. nie neguję zaburzenia, jakim jest autyzm i problemów ludzi, którzy z tym żyją… Tylko jest mi przykro, że jedne choroby i zaburzenia są “fajne”, “modne”, “lubiane” i społecznie akceptowane, natomiast osoby z innymi problemami należałoby zdaniem wielu zamknąć w piwnicach psychiatryków, żeby czasami nie było ich gdzieś widać.