Pogoda szaleje – wszystkie pory roku w ciągu jednego tygodnia… Śnieg się już stopił, a w dniu dzisiejszym – po obfitym deszczu rano – zrobiło się coś pomiędzy początkiem marca, a środkiem listopada. W okolicach 12:00 zaczęło się przejaśniać i nawet wyszło słońce, co nas ucieszyło.
Dzisiaj wybraliśmy się w jedno z naszych ulubionych miejsc, czyli do Parku Kultury i Wypoczynku w Gliwicach – tak, tam gdzie stał Zameczek Leśny, o którym pisałam wielokrotnie w archiwalnych notkach. :)
No cóż, taka pogoda – ni to wiosna, ni to zima, wilgoć, nijakość i mnóstwo błota – nie nastraja pozytywnie… Ale za to jestem od niedawna na nowych lekach i śmiało mogę powiedzieć, że pierwszy raz od ponad dwóch tygodni faktycznie dobrze się czuję. To naprawdę miła odmiana.
Nasza Niureczka, jak to bywa, człapała ze średnim entuzjazmem – leżenie w domu na kanapie jest lepsze, ale stwierdziliśmy, że trochę ruchu przyda się i nam i jej, bo ją trochę spaśliśmy przez te wszystkie ostatnie problemy… W dodatku z racji wszechobecnego błota psica upaćkała sobie całe łapki i brzuszek. Do tego upaćkała również swój futrzany zadek, bo kilka razy przysiadła na zabłoconej drodze i zaczęła się drapać. :) W domu trzeba było ją solidnie doczyścić.
Także nie wiem co myśli Niura, ale my jesteśmy zadowoleni ze spaceru. :)
Nawet jak brzydko to ładnie :3
Prawda :)
Super, jakbym była tam z wami!
Leń czasami i mnie dopada, ale najgorzej ubrać się i wyjść z domu, a potem człek zadowolony!
Cieszę się, że Ci się podoba. :)
Mieliśmy jechać jutro do innego z naszych ulubionych parków, ale… wszystko wskazuje na to, że mam zapalenie ucha. :')
Oj, to niedobrze, mój brat ma do tego skłonności, nawraca to zapalenie notorycznie…
Najpiękniejsze jest to drzewo z naroślami.
Ale pieseczek też urodziwy :-))
pies cudowny i miejsce też oczywiście :-)
Dzięki :)
Dziękuję :D