Miś przeglądał mapy Google w poszukiwaniu czegoś interesującego w okolicy – i trafił na miejsce o nazwie “Ginące drzewa”, znajdujące się niedaleko Rudy Śląskiej – niecałe 30 km od Zabrza.
No i faktycznie, przyjechaliśmy na miejsce i po krótkim spacerze pół dziką leśną ścieżką, naszym oczom ukazał się całkiem pokaźny zbiornik wodny, z którego wystawało trochę kikutów uschniętych drzew. Jak możecie przeczytać w materiale zawartym w powyższym linku, zbiornik wodny powstał w wyniku zapadnięcia się terenów kopalni KWK “Śląsk”. Z tego powodu w zbiorniku – pomimo, że woda jest przepięknie czysta – obowiązuje całkowity zakaz kąpieli. Czysta, przejrzysta woda kusi, ale wchodzenie do jakichkolwiek poprzemysłowych akwenów, czy takich po zapadliskach, czy glinioków, nie jest zbyt rozsądne. Więc z kąpieli korzystały tylko psiaki, które wesoło pluskały się niedaleko brzegu.
Taki śląski ewenement, ukazujący jak ciężki przemysł (chociaż ciężki przemysł na Górnym Śląsku to już historia) wpływa na przyrodę i krajobraz regionu, ale też – jak natura potrafi zabrać z powrotem to, co jej się należy. Wyczytałam, że zapadlisko – a tym samym obszar akwenu – wciąż się powiększa.
Okolica jest naprawdę malownicza – las, zieleń, tu i tam małe plaże. Jako, że był piątek i nadchodziło popołudnie – przybywało spacerowiczów i plażowiczów. Byli też wędkarze. W okolicy znajduje się jeszcze inny, mniejszy akwen – czego dowiedzieliśmy się dzięki dronowi. :)
Przeszliśmy kawałek wokół zbiornika, zrobiłam sporo zdjęć telefonem, a Miś zrobił kilka fajnych ujęć dronem – także panoram. Następnym razem zabierzemy też Niurę, bo teren jest wspaniały do spacerów i rekreacji z psem.
Piękne miejsce, w sam raz na chillout 👍